Śpieszymy donieść, że na cewnikowanie jedziemy drugiego sierpnia, czyli w urodziny Błażeja. Będzie miał to, co lubi najbardziej, czyli dłuuugą jazdę samochodem. Oby! Niech już nic się nie przyplącze, jedźmy w sierpniu.
A tymczasem zaczynają się wakacje, nie będzie przedszkola, smutno! Ale tylko tyle.
Co roku w okolicach końca czerwca, a potem pierwszego września widzę smutne wpisy kobiet, które mają chore dzieci. Wpisy o tym, że ciężko im patrzeć na dzieci z tornistrami, albo te szykujące się na obóz harcerski. Bo nasze dzieci nie wybierają piórników, ani nie pojadą nigdy z kolegami pod namiot.
Za każdym razem uderza mnie, że z jakiegoś powodu ja w ogóle o tym nie myślę. Chyba pogodziłam się z tym, że nie mam zdrowego dziecka. Nie liczę też na to, że pewnego dnia on wyzdrowieje i pobiegnie na rower. Tak nie będzie. Ale jest bardzo wiele umiejętności, które są w jego zasięgu i te liczymy, że zdobędzie. Wspieramy go w tym, co może osiągnąć.
Ja na przykład też już nie będę modelką, no niestety. Szkoda, chciałabym być piękna, wysoka i bogata ale jestem pogodzona z tym, że taka droga jest już dla mnie zamknięta. Może ewentualnie to bogactwo mnie kiedyś czeka!
A po wakacjach zacznie się dla Błażeja ostatni rok w przedszkolu.
Brrrr, za to z tymi zmianami mam związanych mnóstwo obaw. Ale to jeszcze za jakiś czas.