Minęło już ponad pół roku od operacji Błażejka. Chyba czas na małe podsumowanie, co się zmieniło, czy ta operacja była w ogóle potrzebna?
Mogliśmy zdecydować, aby zgodnie z sugestiami części lekarzy, zostawić Błażejka w spokoju i nie poddawać go kolejnym ingerencjom chirurgicznym. Według tych samych lekarzy, zabieg nie miał szans na powodzenie. My jednak podjeliśmy decyzję, że chcemy dać Błażejowi szansę. Operacja się udała, niestety pojawiły się powikłania, których nikt nie mógł przewidzieć. Przez to Błażejek nie jest w stanie, w jakim mieliśmy nadzieję, że będzie po operacji. ALE! Jest też kilka rzeczy, które się poprawiły. I to ważnych rzeczy.
MINUSY, czyli co jest nie tak, jak marzyliśmy:
– niska saturacja, czyli niski poziom tlenu we krwi;
– konieczność używania koncentratora tlenu;
– skrzep w lewej tętnicy płucnej.
To wszystko wynika jedno z drugiego i wszystko się ze sobą wiąże. Nic z tym teraz nie zrobimy, Błażej musi tak doczekać do kolejnej operacji, czyli najlepiej do marca następnego roku. Na szczęście może z koncentratorem tlenu chodzić do przedszkola i na zajęcia. Tylko basen odpada, Błażejek będzie musiał to kiedyś nadrobić.
PLUSY, czyli co się poprawiło w życiu Błażeja:
– mimo niskiej saturacji duży progres w rozwoju fizycznym – chęci do chodzenia, robienie kilku kroków przy pomocy balkonika, wytrzymywanie bez problemu czterech godzin zajęć fizjoterapii w tygodniu;
– mimo niskiej saturacji lepsze krążenie krwi w mózgu i duży postęp w rozwoju mowy i rozumienia świata, chęci do zabaw logicznych, takich dla najmłodszych, ale wcześniej Błażej nie był w stanie zrozumieć ich zasad;
– Błażej chodzi teraz trzy razy w tygodniu na zajęcia logopedyczno-pedagogiczne i jest ciągle chwalony za powolne, ale widoczne postępy.
Oczywiście, gdyby nie skrzep i słaba saturacja Błażej byłby teraz – tak myślimy – w doskonałej formie. Jest tylko w dostatecznie dobrej. Ale i tak bardzo się cieszymy i głeboko wierzymy, że po kolejnej operacji będzie tylko lepiej:)