Błażej i dieta sensoryczna

Błażejek już wrócił do Krakowa, powoli znów oswaja się z domem. Pierwszej nocy przestraszył się swojego łóżka, jest trochę niespokojny. Ale może to tylko przez wiatr:)
Podczas turnusu dostaliśmy sporo wskazówek do pracy z Błażuchem w domu. Ma często wstawać, pionizować się i być zachęcanym do ruchu. Bo wiadomo, że jest trochę leniuszkiem.
Pani zajmująca się terapią integracji sensorycznej poleciła wykonywać Błażusiowi masaż Wilbargera. Jest to jedna z metod wyciszania układu nerwowego i poprawiania świadomości czucia głębokiego. Chodzi o to, żeby Błaży poczuł swoje części ciała, na przykład, żeby bez patrzenia na nogę jego mózg miał świadomość, gdzie ona się znajduje.
Cała zabawa polega na:
– masażu dociskowym rąk i nóg przy pomocy specjalnej szczoteczki – dwa razy dziennie;
– zawijaniu ciała w koc, albo dociskaniu go wałkiem do ciasta – kilka razy dziennie i gdy się denerwuje
 (wiem, że brzmi brutalnie, ale to naprawdę terapia, a nie przemoc, wszystko delikatnie i pod kontrolą);
– kompresji stawów, czy uciskaniu ramion, łokci, nadgarstków, palców u rąk, później nóg w pachwinach, stawach skokowych i palcach u nóg, po pięć razy na każdą z tych części, siedem razy dziennie.
I to wszystko przez dwa tygodnie, miesiąc przerwy i znów dwa tygodnie masażu i przerwa. Podobno już podczas drugiej serii widać rezultaty.
Te działania bardzo ładnie się nazywają –  jest to dieta sensoryczna i jeszcze o niej napiszemy, bo to dopiero początek!

@Wszechświat Błażeja 2021