To był rok pełen wrażeń. Początek fajny, ćwiczenia na turnusie rehabilitacyjnym, przygotowania do bycia przedszkolakiem, trochę problemów z jedzeniem, ale ogólnie radość, zabawa i zwykły dzień za dniem. Oczywiście w tle ciągle było widmo operacji i starania o nią.
Aż nadszedł pierwszy lipca. To był bardzo przyjemny dzień, pamiętam, że nawet udało mi się nagrać filmik na bloga, Błażej ładnie jadł, a później byliśmy na kawce w Bonarce, luz i smakowanie lata.
Nagle telefon, że trzeba przyjechać szybko na oddział, że jest miejsce dla Błażejka, ja go pakowałam, tata kąpał. I ta ciągła myśl, że może to wszystko ostatni raz.
Potem wszystko działo się szybko, wiecie jak było.
We wrześniu wrócił:) Mały superman powoli dochodził do siebie. Teraz jest super, odpukać:) I nawet bardzo szybko porzucił sondę, pięknie je. Dzisiaj na przykład pierwszy raz smakował risotto z brokułami, z NORMALNYMI KAWAŁKAMI RYŻU i poszło mu świetnie.
Staram się kontemplować te dobre chwile i oby jak najdłużej było dobrze:)
A teraz, trochę symbolicznie Błaży otwiera drzwi Nowego Roku i życzy wszystkim duuuużooo zdrowia!
Tak naprawdę to teraz jego ulubiona zabawa: