Błażejkowi dni mijają w końcu spokojnie, nadal całkiem nieźle śpi, jest grzeczny i chętny go aktywności. Wydaje mi się, że wrócił do formy sprzed szpitala, a nawet, że jest silniejszy. Saturację ma elegancką – około 80%, codziennie badamy INR, zaczyna się on stabilizować. Trochę szalał po wyjściu ze szpitala, ale to pradopodobnie z powodu zmiany diety, bo ponoć na krzepliwość ma duży wpływ także jedzenie. A na oddziale Błaży jadł tylko mleko i papkę jabłkową. Teraz wcina dużo zup warzywnych, owoców i deserków. Z pierwszej w tym roku dyni dostał zupę – dynię z ziemniakiem i zajada się! Buzią!
Byliśmy też raz w sklepie. Pompa do jedzenia wystarcza tylko na czterdzieści minut spaceru, więc nie bardzo możemy ruszyć się gdzieś dalej, ale osiedlowy sklep zaliczony. I znów wszyscy nam drzwi otwierają i są bardzo mili, sonda uwrażliwia ludzi;)
A oto fota sklepowa (niechcący widać piwo w okół 🙂