Zimowa pogoda w weekend nie zachęcała do niczego innego niż leniwe popijanie kawy i poszukiwania wysokokalorycznych deserów. My tak mieliśmy, a Błażej musiał się dostosować;) Chociaż proponowaliśmy mu różne pyszności, to z obrzydzeniem odwracał głowę. Za to w poniedziałek stwierdził, że wcale nie wypoczął ani w sobotę, ani w niedzielę i w poniedziałek – jeśli nie ćwiczył – to szybko jadł i spał.
A pani fizjoterapeutka, żeby nie płakał podczas stania, musi mu śpiewać.