Zainspirowana wpisem Lobzovki chcę napisać co nieco o Błażejkowych przyzwyczajeniach i rytuałach.
No więc tak.
Zacznę od tego, co ostatnio w zwyczaju Błażucha nie jest. Otóż z powodu upałów i rosnących zębów, odmawia jedzenia. Bardzo stanowczo i jednoznacznie. Coś tam zje, ale nie są to już tak duże ilości. Mam jednak nadzieję, że to tylko chwilowe.
Za to, kiedy wstaje (ok.czwartej niestety) bardzo ładnie krzyczy „mama,mama”, i już nie pozwala mi na zamykanie oczu, trzeba szybko wstawać i do zabawy!
Pierwszą zabawką rano, jest często pilot od telewizora. To nie jest tak, że dużo oglądamy (już nie:), albo, że Błażuch nie ma innych rzeczy do zabawy, ale strasznie go cieszy, jak coś naciśnie i wtedy na ekranie następuje zmiana. Zaśmiewa się wtedy do ropuku. Po nacieszeniu się najfajniejszym akcesorium, może przejść do oglądania książeczek i zabawy fasolą.
Podczas upałów Błażej odmawia bycia grzecznym i uśmiechniętym, czemu trudno się dziwić, skoro normalnie ma duszność, to co dopiero podczas takiej pogody. Chętnie więc przebywamy w miejsach klimatyzowanych, chodzimy na kawki i ploteczki do Bonarek i innych świątyń konsumpcjonizmu.
Jak tylko wsiadamy do auta, Błażej aż podstakuje na foteliku ze szczęścia, Naprawdę! A dzisiaj nie musiałam mu nawet śpiewać, tylko ładnie oglądał zmieniający się krajobraz.
Chciałabym, żeby naszym wspólnym rytuałem było czytanie, na razie jednak Błażuch nie lubi słuchać, bo wtedy wydaje mu się chyba, że nie zwracamy na niego uwagi. Ale może w końcu się przekona, że wręcz przeciwnie.
Od lipca zaczynamy regularnie odwiedziny Maltańczyków, i nadal czekamy na termin cewnikowania, na razie starając się za bardzo tym nie przejmować.