zdjecie z pixabay.com |
Chciałam, żeby Błażej miał Zespół Downa. Szalone, co? Ale tak właśnie było.
Jak to?
Kiedy okazało się, gdy Błażej był jeszcze małą fasolką i nawet nie był Błażejem, że coś jest nie tak, w głowie pojawiło się sto myśli. Na początku było wiadomo, że jest coś nie tak z sercem, coś nie tak z mózgiem, coś nie tak z przełykiem.
Kiedy jest tak dużo „coś nie tak” to od razu pada podejrzenie wady genetycznej. Robiliśmy więc badanie, żeby sprawdzić, co się dzieje w genach. Niestety trzeba było w tym celu jechać do Warszawy, potem czekać chyba około dwóch tygodni.
Naprawdę słabych tygodni. Po czym okazało się, że badanie nie wyszło. I trzeba powtórzyć. A potem kolejny raz. W czasie, zanim okazało się, że Błażej ma dziwną i rzadką trisomię 8 chromosomu próbowałam przygotować się na to, co może nas czekać.
A kiedy szuka się informacji o wadach genetycznych to wyskakują dwie grupy tekstów. O wadach letalnych, czyli nie dających żadnych nadziei i o Zespole Downa.
Będąc pewną, że jakaś wada jest, nie marzyłam, żeby okazało się, że wszystko jest w porządku, na to nie było szans. Marzyłam więc żeby nie była to wada letalna. Zostawał Zespół Downa. I tak, marzyłam, żeby Błażej miał Zespół Downa.