Spieszymy donieść co u Błażejka słychać. Niestety z powodu dodatkowych badań na krzepliwość krwi cewnikowanie serduszka przesunęło się Błażejowi o tydzień.
Trzy w jednym
Ale to nie tak, że Błażej przez ten tydzień próżnował. Udało nam się załatwić podcięcie wędzidełka pod językiem. Niestety w naszym szpitalu dziecięcym nikt nie chciał się tego podjąć. Jakieś dwa lata temu Błażej był już na sali operacyjnej (!), gdzie miał mieć w znieczuleniu ogólnym (!) podcięte wędzidełko i chirurg jednak zmienił zdanie i nie zgodził się na zabieg. Oczywiście o zrobieniu tego prywatnie przy wadzie serca Błażeja, nie ma mowy. Chociaż u zdrowych dzieci trwa to chwilkę u laryngologa, czy dentysty.
Okazuje się jednak, że wszystko da się zrobić jeśli są tylko w około ludzie, którzy chcą dla dziecka jak najlepiej.
Cewnikowanie serduszka, rezonans magnetyczny płuc i podcięcie wędzidełka – trzy rzeczy podczas jednego znieczulenia. I to nie ogólnego, z intubacją, wysokim ryzykiem i pewnym zapaleniem krtani dwa dni później. Jedynie płytka sedacja, czyli podanie leków obniżających napięcie i powodujących senność.
Błażej spał, miał podawaną niewielką ilość tlenu i tyle. Dzięki temu obudził się po kilku godzinach w umiarkowanie dobrym humorze, ale bez bólu gardła, głowy i obciążania układu krążenia.
Bilans
Serduszko sprawdzone. Nie ma pogorszenia od zeszłego roku. Lekarze znaleźli jednak dodatkową, niepotrzebną żyłę. Jeśli udało by się jej pozbyć prawdopodobnie Błażej byłby lepiej natlenowany. Jest to jednak ryzykowne, bo niesie ryzyko podniesienia ciśnienia płucnego, czego nie chcemy. Lekarze podjęli decyzję taką, że za pół roku wracamy i spróbują pozbyć się tej żyły jednocześnie sprawdzając, czy to nie zaszkodzi. Jeśli tak – żyła zostanie.
Zalecenia
Błażej ma przez te pół roku dużo chodzić. Chodzenie jest bardzo ważne dla serduszka i całego krążenia krwi. Jeśli więc czytają to fizjoterapeuci Błażeja – musi wspólnie pracować nad chudymi nóżkami, muszą chodzić!
Dziękujemy za wsparcie, ciepłe słowa i trzymanie kciuków. Jak widzicie za Błażeja właściwie trzeba trzymać kciuki cały czas, o co niezmiennie prosimy:)
Kiedy tylko się dało spacerowaliśmy po Munster. Zasady w tutejszym szpitalu są takie, że należy jak najmniej spędzać czasu w łóżku. Trzeba spacerować po oddziale, bawić się w pokoju zabaw, a jeśli się da to wychodzić na spacer na zewnątrz. Muster znajduje się niedaleko morza, nie ma tutaj smogu, pooddychaliśmy więc powietrzem tak innym od naszego krakowskiego smogu. Chociaż tyle nam się należy:)