Dzieci niepełnosprawne jak wszystkie dzieci
Dwuletnia Laura, kuzynka Błażeja, jeździ czasem jego wózkiem inwalidzkim w ramach zabawy. Myślę sobie wtedy, że chyba nie może być lepszej nauki akceptacji osób niepełnosprawnych. Jestem pewna, że dzięki temu, że włącza się w życie Błażeja będzie kiedyś tolerancyjna i bez problemu odnajdzie się w sytuacji spotkania z niepełnosprawnym.
Nie każde dziecko ma jednak tak oryginalnego kuzyna jak Błażej. Sama czasem nie wiem, jak się zachować wobec osoby niewidomej, albo jeżdżącej na wózku. Oferować pomoc? Udawać, że nic nie widzę? Między innymi na te pytania odpowiadają dzieci w książce, którą chcemy wam polecić.
Duże sprawy w małych głowach
Dzieci mają oczywiście wrodzoną ciekawość świata i naturalnie rozpoznają nieprawidłowości. Bardzo szybko zwracają też uwagę na Błażeja. Najczęściej pytają wtedy rodziców, co jest temu chłopcu? A czemu ma dziwną rączkę? Czemu ma coś w nosku? (Tak, tak, tlen zwracał uwagę).
Rodzice nie wiedzą, co robić, tylko nieliczni mówią po prostu, że pewnie jest chory. Większość próbuje nakłaniać dzieci, żeby nie patrzyły. Widać zakłopotanie, my staramy się uśmiechać i odpowiadać na pytania dzieci, jeśli te tylko chcą pytać. Może kiedyś zakłopotania nie będzie, odczarujemy to tabu.
Świetną pomocą do tego jest książka Duże sprawy w małych głowach Agnieszki Kossowskiej. Autorka jest doktorem nauk humanistycznych, mamą niepełnosprawnego Franka.
O czym to jest?
Duże sprawy w małych głowach to książka opowiadająca o niepełnosprawnościach. Narratorami i bohaterami rozdziałów są dzieci zmagające się z autyzmem, niepełnosprawnością sensoryczną, ruchową, intelektualną, wcześniactwem albo epilepsją. Oczywiście na pierwszym planie jest pokazana choroba, ale szybko okazuje się, że dzieci chore są takie same, jak zdrowe dzieci. Mają przyjaciół, rodzeństwo, z którym się czasem kłócą. Uczą się grać na pianinie i czytają blogi, nawet jeśli nie widzą.
Dzieci dają nam też instrukcje, jak się zachowywać wobec nich. Pomagają pokonać nasze zakłopotanie.
Niewidoma Ania nie lubi, gdy ktoś nagle ją dotyka, zamiast uprzedzić o tym. Przypomina też, że wcale nie trzeba do niej mówić głośniej, bo słyszy naprawdę dobrze.
Książka pokazuje nam świat z perspektywy choroby. Ania na przykład nie musi chować przed wścibskim rodzeństwem swojego pamiętnika, bo jest pisany alfabetem Braille’a. Pomyślelibyście o tym?
A wiecie, jak ludzie niewidomi dobierają kolory? Mają do tego specjalne urządzenie – tester kolorów. Dzięki niemu nie muszą się martwić o niepasujące do siebie kolorystycznie ubrania.
Takich ciekawostek i refleksji jest w tej książce mnóstwo. Nie chcę zdradzać więcej – przeczytajcie.
Dla kogo?
Uczmy się empatii, uczmy jej także nasze dzieci, otwórzmy się na inność. Mamy teraz świetne narzędzie.