Błażej od ponad roku ma pewnego przyjaciela, z którym się nie rozstaje. I nie chodzi wcale o misia, czy ulubione autko, ale o urządzenie zwane koncentratorem tlenu. Organizm Błażejka potrzebuje dodatkowej porcji tlenu, by mógł w miarę komfortowo funkcjonować. I tak do kolejnej operacji, a co po niej – zobaczymy.
A na razie mamy dwa takie urządzenia. Jedno domowe – duże, z dłuuugim kablem, żeby można było swobodnie przemieszczać się po mieszkaniu.
Drugie przenośne – na baterię, dzięki któremu Błażej może chodzić do przedszkola, na spacery i dodatkowe zajęcia. Bez ładowania możemy szaleć około trzy godziny. Potem trzeba szukać prądu. I z tym związane są różne Błażejkowe przygody. Na przykład na wycieczce przedszkolnej na krakowski rynek, gdy bateria się rozładowała, panie musiały usiąść z Błażejem w restauracji, zamówić coś pysznego i przy okazji pożyczyć trochę prądu.
Gdyby nie przenośny koncentrator tlenu Błażej byłby skazany na siedzenie w domu, a to byłaby dla niego najgorsza kara i wielki smutek (i dla nas też).
Oba sprzęty mamy wypożyczone od naszego niezawodnego Hospicjum Dla Dzieci Alma Spei, bo ich cena zwala z nóg. Dziękujemy!