Błażejek i słyszenie świata

Błażej próbuje odnaleźć się w poturnusowej normalności. Niby wszystko super, ale wstaje w środku nocy z płaczem  i potrafi nie spać kilka godzin. Chyba ma za mało ćwiczeń, a może to tylko przedwiosenny biomet. Też myśleliście kiedyś, że mówi się „biometR”?:)
W każdym razie ostatnie dni dostarczyły Błażemu sporo emocji. Był bowiem na ćwiczeniu stania „w pająku” i niestety całą godzinę krzyczał i każdą częścią ciała sprzeciwiał się zajęciom. Ale nie poddajemy się, w sobotę kolejna próba. Mam nadzieję, że będzie tak samo, jak na turnusie, czyli że po kilku razach przywyknie i może nawet zatańczy.
Poza tym dzisiaj Błażuch miał badanie słuchu – ABR we śnie. Od ponad roku próbowaliśmy się na nie dostać, ale zawsze jakiś „katar” uniemożliwiał dotarcie, a terminy są kilkumiesięczne.
Ale w końcu się udało, Błażuś dojechał  na badanie tramwajem – z krzykiem, podczas drogi powrotnej bił  brawo. Przespał się z kilkoma diodami przyklejonymi za uszami i okazało się, że lewe ucho jest w normie, a prawe ma lekki niedosłuch, z którym nic się nie robi, tak lekki jest:)
Ciesze się baaaardzo, bo i aberracja chromosomowa i długie pobyty na intensywnej terapii mogły spowodować niedosłuch. Kilkoro kolegów Błażejkowych, którzy leżeli, jak on, kilka miesięcy na kardiochirurgii, przechodziło kolejne sepsy i brało mnóstwo leków, niestety nie słyszy NIC. A u dzieci z wadami serca nie tak łatwo o wszczepienie implantu. Ale ufffff, Błażego to teraz nie dotyczy:)
Teraz czekamy na zamówione szczoteczki do masażu Willbargera, bo w aptekach nie ma i zaczynamy przygodę ze szczotkowaniem!
A tak Błażejek był dzisiaj badany:

@Wszechświat Błażeja 2021